niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 23


Chciałabym rzec, że moje życie jest idealne. Ale wiem, że wcale takie nie jest, bo nic nie jest idealne, nawet jeżeli wydaje nam się takie być.
Tak samo jest z moim życiem. Mogłoby się wydawać, że mając takich wspaniałych rodziców, ja wyrosnę na kogoś podobnego do nich. Ułożonego, ze swoimi zasadami, wiedzącego czego chcę od życia. A tymczasem nie jestem doskonała, nie wyglądam jak modelka, nie mam pięknych, długich, błyszczących włosów do pasa. Jestem przeciętną szarą myszką z nadwagą na brzuchu i lekko zaokrąglonymi udami. Jestem zwykłą dziewczyną, która chce tylko być szczęśliwa, mieć kogoś przy swoim boku i aby ten ktoś wspierał ją możliwie jak najlepiej i dawał jej bezpieczeństwo. Niestety nic nie jest takie jakie byśmy chcieli, aby było.
Louis coś przede mną ukrywał, czułam dystans pomiędzy nami odkąd tylko zemdlałam u mnie w domu. O Liamie nawet nie wspomnę. Kiedyś, gdy poszłam biegać minęliśmy się na ścieżce w parku. Zauważył mnie, ale pokręcił tylko głową i odwracając się pobiegł w drugą stronę. Rozumiałam, że jest na mnie wściekły za to że wolałam być z Louisem. Ale Liam, jako mój przyjaciel powinien mnie wspierać na każdym kroku, bez wyjątków. Powinien zachowywać się jak prawdziwy przyjaciel, któremu na mnie zależy, a tymczasem zostałam sama i bez nikogo po swojej stronie. Jedynym pocieszeniem dla mnie było to, że miałam obok siebie Chloe i Kate, które nie wiedziały nic o mojej przeszłości i przynajmniej traktowały mnie jak normalną dziewczynę. 
Zaparkowałam na parkingu pod uczelnią. Dzisiaj czekał mnie ostatni już egzamin, a potem w końcu wolne aż do rozpoczęcia nowego semestru nauki.
Popatrzyłam na zegarek, miałam jeszcze piętnaście minut więc śmiało mogłam pójść po kawę do pobliskiej kawiarni. Dawka kofeiny pomogłaby mi postawić się na nogi i dać kopniaka w tyłek do dalszego działania, ale przede wszystkim napisania dobrze ostatniego egzaminu.
Weszłam do środka przytulnej kawiarenki i zamówiłam dużą, mocną czarną kawę z dwoma łyżeczkami cukru i mlekiem. Zapłaciłam młodej dziewczynie i czekałam na swoje zamówienie przy kasie.
Kilka osób siedziało przy stolikach. To chłopak z laptopem przed sobą i w dużych słuchawkach na uszach śmiał się do ekranu, pewnie oglądał jakieś śmieszne filmiki. To starsza pani czytająca gazetę w rogu kawiarni. I…
- Louis? - zapytałam samą siebie nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Siedział sam przy stoliku przy oknie. Naprzeciwko niego stały dwie kawy w wysokich papierowych kubkach. Czy on na kogoś czekał? Rozglądał się za oknem jakby kogoś poszukiwał wzrokiem. Siedział odwrócony do mnie plecami, więc nie zauważył że się mu przyglądam.
Chciałam do niego podejść, nawet zrobiłam już trzy kroki naprzód, ale jakiś wredny i niemiły głos warknął za moimi plecami.
- Uważaj jak leziesz – odwróciłam pospiesznie głowę w tamtą stronę i dostrzegłam tą samą dziewczynę, która siedziała Louisowi na kolanach tamtego dnia w pokoju mojego brata.
- Przepraszam. - bąknęłam tylko i odsunęłam się nieco od niej, dając jej przejść. Dziewczyna fuknęła tylko coś pod nosem, nawet nie zrozumiałam co po czym ruszyła w jego stronę. Wiedziałam, że do niego podejdzie. Mogłoby być inaczej?
Obserwowałam tylko jego reakcję, byłam ciekawa co zrobi gdy ją zobaczy. Oczywiście wstał i pocałował ją w same usta, a wtedy moje serce pękło na milion malutkich kawałeczków, a do oczu napłynęły łzy. Łzy, które były oznaką tego że straciłam coś ważnego w swoim życiu. Liam i Chloe ostrzegali mnie przed nim, ale ja byłam taka zapatrzona w niego że nie dostrzegałam jego wad. Zayn też był przeciwny naszemu związkowi, a ja głupia nie pomyślałam aby go posłuchać i dać sobie z Louisem spokój. Chciałabym być bardziej odważna i powiedzieć mu tut teraz co o nim sądzę. Ale… zaraz przecież ja mogę to zrobić, przecież to idealna okazja ku temu. Wzięłam już moją przestudzoną kawę z lady i podeszłam do nich obejmujących się na siedzeniu.
- Witam, witam co za miła niespodzianka. - przywitałam się siadając naprzeciwko nich na jednej z jasnych kanap.
Twarz Louisa wyglądała jakby zjadł właśnie coś niedobrego, a dziewczyna wypluła kawę, którą akurat miała w buzi z powrotem do kubka. Oboje byli zaskoczeni moim widokiem. I o to mi właśnie chodziło.
- Maggie, co ty tutaj robisz? - zapytał Louis piskliwym głosem. Ależ mi się chciało śmiać z jego reakcji. Na szczęście uspokoiłam się w porę i przyjmując poważny wyraz twarzy odpowiedziałam.
- Co ja tutaj robię? No nie wiem – przytknęłam palec wskazujący do brody i uniosłam ją nieco w górę. - Na przykład przyszłam po kawę, a ty? - zapytałam wskazując na nich oboje.
- Eeee… - Louis się zaciął. Nie potrafił skleić jednego normalnego zdania.
- Jesteśmy tutaj razem, a ty kim jesteś? - odezwała się jego towarzyszka. Zjechałam ją wzrokiem z góry do dołu. Nie podobało mi się, że się wtrąca w moje sprawy, ale jeżeli Louis tak postępuje umawiając się z nami obiema, to proszę bardzo.
- Jestem jego dziewczyną. - odpowiedziałam wskazując palcem na chłopaka.
- Co? To ja jestem jego dziewczyną, spotykamy się od pół roku. - zakomunikowała raz patrząc na mnie, raz na swojego i mojego chłopaka.
- Czyli mam rozumieć, że umawiałeś się z nami obiema w tym samym czasie? - zapytałam marszcząc brwi. Już wiedziałam co to oznaczało – oszukiwał nie tylko mnie. I nie miał tylko jednej tajemnicy przede mną, ale na pewno jeszcze kilka.
- No właśnie Louis, tak było? - zapytała dziewczyna odwracając się do niego twarzą i mierząc go przenikliwym wzrokiem.
Louis popatrzył na mnie, potem na nią. Nie miał wyboru, musiał nam wszystko wyjaśnić, zresztą ja i tak bym go nie wypuściła stąd dopóki nie dowiedziałabym się co on takiego knuje, albo knuł.
- Dziewczyny to nie tak. - zaczął, a ja parsknęłam śmiechem.
- To nie tak? Czy ty się słyszysz w ogóle? Oszukiwałeś nas obie, dawałeś nam nadzieje na coś więcej i teraz śmiesz mówić że to nie tak? - prawie że już krzyczałam na niego. Miałam go dość, nie dość że zachowywał się jak dupek wobec mnie ostatnimi czasy, to jeszcze spotykał się z inną dziewczyną, którą tak samo jak mnie omamiał i okłamywał. Myślałam, że puszczę pawia w tamtym momencie.
- Ciebie też zabrał do jego dziadków? - zwróciłam się do niej, a ta otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Nie potrafiła wydusić z siebie ani jednego słowa, więc odpowiedź była prosta - nie. A mi jedyne co mi migotało w głowie to słowo: dupek.
- Kim ty w ogóle jesteś Louis? - zapytała blondynka wstając i robiąc coś co mnie zszokowało – uderzyła chłopaka w twarz, a odgłos plasknięcia rozprzestrzenił się po całym wnętrzu kawiarni. Usłyszałam tylko głośno wciągane powietrze przez klientów kawiarni i jakieś ciche rozmowy i szepty.
- Maggie zaczekaj. - zwrócił się do mnie, gdy zaczęłam wstawać. Mój wzrok cały czas był utkwiony w nim. Nie mogłam na niego patrzeć, obrzydzał mnie na samą myśl o tym, że on dotykał nie tylko mnie, ale kogoś jeszcze. Całował się z inną, a potem całował mnie. Chciało mi się płakać z tego powodu, ale wiedziałam że jak pokaże mu że jestem słaba to on to wykorzysta. Więc nabierając dużo powietrza w płuca i uspokajając się lekko zabrałam kubek z kawą i chlusnęłam jego zwartością mu w twarz. Nie spodziewał się czegoś takiego, a ja byłam zadowolona że odważyłam się na taki krok w jego kierunku oraz że nie dałam się ponieść emocjom i spoliczkowaniem go, jak zrobiła to tamta dziewczyna.
Zadowolona i pewna siebie przeszłam przez wnętrze kawiarni, po czym wyszłam na zewnątrz. Ciepłe, letnie powietrze przywitało mnie, a lekki wiatr owiał moje gołe nogi. Śmiejąc się pod nosem ruszyłam w stronę uczelni. Wiedziałam, że Louis za chwilę się tam zjawi dlatego prędko weszłam do środka. Zdążyłam w ostatnim momencie wejść do sali, ponieważ tuż za mną kroczył profesor. Zajęłam wcześniej zajęte miejsce przez Chloe i Kate, po czym ściągając ciemną marynarkę przewiesiłam ją na oparciu krzesła. Wyjęłam jeszcze dwa czarne długopisy z torebki i byłam gotowa na pisanie egzaminu. Dziwnie się czułam, tak jakby tamto wydarzenie sprzed kilku minut w ogóle na mnie nie wpłynęło. Tak jakby to było coś normalnego, a zarazem moją codziennością, jak na przykład mycie zębów co rano. Nie czułam pustki spowodowanej utratą kogoś, a raczej cieszyłam się że już go nie ma.
- Ale ładnie pachniesz kawą. - zauwazyła Chloe szepcząc do mnie, gdy profesor już rozdawał testy.
- Miałam przygodę z kawą i pewną osobą. - odpowiedziałam wyjaśniając jej co nieco.
- Jaką przygodę? - zapytała.
- Opowiem ci później. - odpowiedziałam uśmiechając się do profesora, który już stał nad nami i podawał nam plik złączonych kartek, który wszyscy nazywali egzaminem.
- Macie godzinę. - zakomunikował, gdy ostatni test wylądował na ostatniej ławce.
Nabrałam dużo powietrza w płuca, a następnie przyłożyłam długopis do kartki i koncentrując się tylko na pisaniu i myśleniu zaczęłam rozwiązywać dziwne i skomplikowane zadania. Nim się obejrzałam profesor zakomunikował, że do końca zostały dwie minuty. Dopiero wtedy podniosłam głowę i zobaczyłam, że duża aula w której jeszcze kilkadziesiąt minut temu znajdowało się ponad sto studentów, teraz została nas tylko garstka. Kate dopisywała szybko coś do ostatniego zadania, po czym podniosła głowę w górę i popatrzyła na mnie i na Chloe. Posłała nam uśmiech, który mówił nam jedno: koniec męczarni, w końcu wolne. To samo sobie pomyślałam, gdy skończyłam rozwiązywać ostatnie zadanie i sprawdziłam poprzednie czy może gdzieś się nie pomyliłam. Na szczęście wszystko było dobrze i zadowolona z siebie oparłam się o oparcie krzesła, po czym odetchnęłam z ulgą. Można powiedzieć, że zakończyłam pewien etap w swoim życiu, a zaczęłam nowy. Pozbyłam się natrętnego chłopaka, który nie dość że mnie zdradzał to jeszcze ukrywał coś przede mną i zakończyłam swój kolejny rok na tej uczelni. Czy życie może być bardziej szalone?
- W końcu koniec. - jęknęła Kate, gdy tylko wyszłyśmy z sali.
- Cieszę się, że w końcu mamy to głowy. Teraz można spać do południa. - Chloe była bardziej niż zadowolona ze swojego planu.
- Można leżeć i czytać, albo spać albo…
- Ty! - moje myśli dotyczące tego co będę robić w wolnym czasie przerwał głos wściekłego Louisa.
- Co się dzieje? - zapytała Chloe, gdy tylko zatrzymałam się na środku pustego korytarza. Tylko nasza czwórka się na nim znajdowała.
- Czego ode mnie jeszcze chcesz? - zapytałam krzyżując dłonie na piersiach i przyjmując odważną postawę. Wiedziałam, że zacznie się kłótnia, ale nic nie mogłam na to poradzić. Gdybym po prostu wyszła to poszedłby za mną i zrobił mi jakąś krzywdę. A tak, gdy miałam po swojej stronie moje przyjaciołki i wiedziałam że jeszcze zaraz z sali egzaminacyjnej wyjdzie profesor, to byłam spokojna o siebie.
- Jak mogłaś tam przyjść? Jak mogłaś wszystko zniszczyć? - pytał z wściekłością w głosie, a jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie.
- A jak ty mogłeś zdradzać mnie z inną dziewczyną? Jak mogłeś okłamywać mnie, że jestem tylko ja i że tylko  mnie kochasz. Ty jestes jakiś nienormalny Louis. Idź się lecz. - zakomunikowałam, po czym chwyciłam przyjaciółki za ręce i szybko ruszyłyśmy w stronę schodów.
- Gdzie idziesz? Ja jeszcze z tobą nie skończyłem. - powiedział podbiegając do mnie i chwytając mnie za lewy bark, po czym odwrócił mnie twarzą do siebie. Cholernie mnie to bolało.
- Puść mnie. - nakazałam próbując się wyrwać z jego uścisku. Niestety podwoił go, a ja myślałam że padnę tam z bólu jaki fundował mi jego dotyk.
- Puszczaj ją ty palancie. - zawarczał jakiś głos z tyłu. Odwróciliśmy się wszyscy za siebie i dostrzegliśmy tam Zayna.
- Zayn? - zapytałam wyswobadzając się z bolesnego uścisku Louisa. Chloe i Kate przyciągnęły mnie do siebie tuląc mnie do ich kruchych ciał.
- Palancie? Tak? - dopytywał Louis Zayna, wiedziałam że jak dojdzie między nimi do konfrontacji to tylko jeden wyjdzie z tego cało.
- Jesteś damskim bokserem koleś? Wiesz, że moge to zgłosić na policję, tak samo jak to. - powiedział mój brat z taką pewnością w głosie jakiej jeszcze nigdy u niego nie słyszałam.
Coś co wyjął z kieszeni swojej czarnej bluzy przykuło moja uwagę.
- Czy tego właśnie szukałeś u mnie w pokoju? - zapytał Zayn. To było nagranie, które udało nam się zdobyć, gdy przyczailiśmy się, a właściwie to ja się przyczaiłam na Louisa i jego bandę.
- Co? Skąd ty… - widziałam jaki Louis był zakłopotany. Nie chciałam nawet patrzeć na moje przyjaicółki, bo wiedziałam co sobie mogą teraz i o mnie i o moim bracie mysleć.
- Mam kamery w pokoju, poza tym rozpierdoliłeś mi zamek w drzwiach. - wyjaśnił Zayn z dziwnym spokojem.
- Albo oddasz mi to nagranie, albo będziemy gadać inaczej. - oznajmił Louis zbliżając się do mojego brata i wyciągając przed siebie swoją dłoń.
- Na przykład z policją? - zapytał pewny siebie Zayn krzyżując dłonie na swojej klatce piersiowej.
- Z policją? Pogięło cię koleś? - zapytał Louis śmiejąc się, ale w jego oczach mignęła mi panika. Bał się, że Zayn nie żartował, a mówił serio.
- Właśnie tutaj jadą i zabiorą cię na posterunek. - oznajmił mój brat, a mi opadła szczęka. Kate i Chloe wciągnęły głośno powietrze. Wiedziałam, że będę musiała im później wszystko od początku wyjaśnić, ale na razie się tym nie przejmowałam. Najważnejsze było dla mnie to, aby Zayn i Louis się nie pobili na dziedzińcu uczelni, bo zapewne groziło by to wyrzuceniem ze studiów.
- Czy ty się słyszysz? Za co niby mieli by mnie aresztować? - spanikowany głos zdradzał Louisa. Bał się już nie samego Zayna, ale tego że policja właśnie tutaj jechała. Nie wiedziałam czy to prawda, czy też nie ale miałam nadzieję, że Zayn nie kłamał.
- Za wtargnięcie do mojego pokoju, za zrobienie krzywdy mojej siostrze – Zayn wskazał na mnie.
- Że co? - zapytał Louis.
- Mam nagranie z korytarza w moim domu, jak ją popychasz a ona upada i traci przytomność. Myślisz, że jestem taki głupi aby nie wiedzieć dlaczego to zrobiłeś? - dopytywał go Zayn. Louis wyglądał jakby zjadł coś niedobrego, jego twarz była taka blada, iż bałam się że zaraz zemdleje.
- Nie możesz tego zrobić. - zakomunikował Zaynowi spanikowanym głosem.
- Owszem mogę, ponieważ narobiłeś szkód w moim domu i skrzywdziłeś moja siostrę. Zapewne nieraz, jak się domyślam po tym co tutaj zobaczyłem między wami.
- No proszę cię koleś, nie rób mi tego. Zapłacę ile tylko będziesz chciał, tylko błagam cię nie wzywaj glin. Zrobię wszystko to co zechcesz. - prosił go i błagał, prawie że już na kolanach ale nic z tego. Znam Zayna i wiem, jaki jest uparty jeżeli chodzi o to co sobie zaplanuje. Zawsze musi wyjść na jego.
- Już są. - zakomunikowała sprzątaczka wchodząc schodami na górę. Louis był przerażony, widać to było najbardziej w jego oczach i po unoszącej się w szybkim tempie klatce piersiowej. Wiedziałam, że Zayn dobrze postępuje ale jednak z drugiej strony miałam wrażenie że przesadza. Zapewne czeka go więzienie, a ja nie chciałam dla niego takiego zakończenia.
- Idziemy. - zakomunikował Zayn Louisowi. - Wiem, że chcesz uciec ale nie masz niestety gdzie, ponieważ już czekają na ciebie panowie z policji. - dodał po czym popchnął go w stronę schodów, a następnie poszedł za nim.
Zayn dopilnował, aby zabrali Louisa z budynku uczelni i zajęli się nim.
Gdy policyjny samochód odjechał sprzed gmachu uczelni odetchnęłam z ulgą. Łzy poleciały po moich policzkach, a szloch wstrząsnął moim ciałem.
- Cicho już spokojnie, pozbyliśmy się go. - Zayn próbował mnie uspokajać tuląc mnie do siebie. Przylgnęłam do niego całym ciałem i płakałam mocząc mu koszulkę.
- Chodź, zawiozę cię do domu. - powiedział chwytajac mnie za ramię i prowadząc do samochodu.
- Dziewczyny, a was trzeba gdzieś podrzucić? - zapytał Zayn moje przyjaciółki, które pewnie były w większym szoku niż ja.
- Nie trzeba mam tutaj samochód. - odpowiedziała Chloe posyłając Zaynowi uśmiech.
- Maggie, jakby coś to dzwoń, przyjedziemy. - dodała Kate tuląc mnie do siebie.
- Dziękuję.
Zayn zaprowadził mnie do auta, a sam usiadł za kierownicą. Sama nie dałabym rady prowadzić samochodu w takim stanie.
- Dlaczego to zrobileś Zayn? Mogłeś przecież naczej to załatwić. - popatrzyłam na skupionego na drodze brata. Wiedziałam, że jeśli coś mi się działo on nie mógł tak po prostu stać i patrzeć, musiał działać.
- Wiedziałem, że będzie dziś na uczelni. On nawet nie jest studentem, wiesz? I nie, nie mogłem zrobić inaczej. Louis to palant, mógł zrobić ci gorsze rzeczy. Wiesz, że on chciał wykraść nasze nagranie z domu? Dlatego sprowokował cię, żebyś zaprosiła go do nas, a wtedy miał ku temu najlepszą okazję i nie zawahał się jej wykorzystać. - wyjaśnił Zayn, a ja wstrzymałam oddech. Nie spodziewałam się, że Louis posunie się aż do takiego czegoś. Zależało mu tylko na jednym.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że wszystko to co mówił i robił było kłamstwem? - zapytałam nie mogąc uwierzyć w to co aktualnie dzieje się w moim życiu. To była jakaś masakra, jak nie gorzej.
- Dokładnie. Chciał cie tylko i wyłącznie wykorzystać, po to aby mieć dostęp do mnie. - wyjaśnił Zayn, a znieruchomiałam.
- Nie kochał mnie. - szepnęłam do siebie spuszczając głowę w dół.
- Przykro mi Maggie. - Zayn chciał mnie pocieszyć, ale ja i tak wiedziałam swoje. Nie potrafiłam utrzymać nikogo przy sobie, bo ten ktoś zawsze chciał mnie wykorzystać i zrobiłby wszystko, aby dopiąć swego i mnie zranić.
Gdy tylko zaparkowaliśmy pod domem wyskoczyłam z samochodu i pędem pobiegłam do domu. Nie zważałam na to czy ktoś jest w domu, czy też nie. Chciałam zostać sama. Udałoby mi się to, gdyby nie mama łapiąca mnie na korytarzu w drodze do pokoju.
- Mag, co się dzieje? - zapytała zaniepokojona próbując złapać mój wzrok.
- Nic. - wyrwałam się z jej uścisku i pognałam na górę. Usłyszałam jeszcze tylko, jak mama pyta Zayna co się ze mną stało, ale nie usłyszałam odpowiedzi, bo zatrzasnęłam drzwi i padłam na łóżko głośno płacząc. Cały mój świat zawalił się w jednym momencie i zrozumiałam że nie jestem na tyle dorosła, aby móc poradzić sobie z problemami tego świata sama.

________________________
Nie wiem jak mam Was przeprosić za tak denne rozdziały i długi okres czekania. Coś mi się stało i nie mam już takiego zapału jak kiedyś do pisania. Chyba się wypaliłam :( Chcę żebyście wiedzieli, że dokończę tą historię choćbym miała ją pisać pół roku. Już i tak nie dużo zostało do końca. Poza tym widzę po wyświetleniach, że już tutaj tak często nie wchodzicie. Wiem, wiem to sprawa rzadko dodawanych rozdziałów i cała wina leży po mojej stronie. Oczywiście przyjmuję wszystko na klatę. Chciałabym Wam obiecać, że się poprawię i rozdziały będą częściej, ale nie chcę was okłamywać i składać obietnice, których na pewno nie dotrzymam. Tak więc i ja i Wy musimy uzbroić się w cierpliwość, ponieważ nie pozostaje nam nic innego.
Buziaki!

1 komentarz:

  1. Teraz najlepszym momentem będzie wkroczenie Liama w życie Mag ♥
    Brawo Zayn ;') Jestem dumna :)

    OdpowiedzUsuń